NIE SIEDŹ W DOMU - WYJDŹ Z BOBASEM

Pierwszych kilka miesięcy spędzonych w domu z niemowlęciem jest bardzo cennym doświadczeniem, ale nie zawsze łatwym dla rodzica. Po urodzeniu dziecka często musimy przewartościować swoje życie i dopasować się do nowej sytuacji. Nie mamy już tyle czasu dla siebie i dla swojego partnera, co wcześniej, nie dosypiamy, ograniczamy kontakty towarzyskie i wszystko organizujemy wokół dziecka. Często czujemy się troche wyalienowani i odcięci od świata. Musimy się nauczyć nowego rytmu i zaakceptować zmiany, które nastąpiły w naszej codzienności.
Jest to normalny proces stawania się rodzicem. Każdy go przechodzi, tylko jedni nawet nie zdają sobie z tego sprawy, bo przychodzi im to bardzo naturalnie, a inni mogą cierpieć z tego powodu, wpasć w gorszy nastrój i nabrać przekonania, że życie nie wróci już na normalne tory.

Otóż moi Drodzy, wiele w tej kwestii zależy od nas! To my decydujemy w dużym stopniu, jak ten czas będzie wyglądał i czy z niego w pełni skorzystamy.

Moją propozycją na spędzenie kilku wspaniałych miesięcy z maluszkiem,  jest wyjście z domu, do ludzi. Jak najczęściej i jak najwięcej. Jest to jeden z najprostszych sposobów na uniknięcie ponurych nastrojów, a nawet depresji. Przezwyciężenie zmęczenia, poprawę humoru i poznanie wspaniałych ludzi.
Siedząc z dzieckiem w domu, często skupiamy się na negatywach. Męczy nas powtarzalność i przewidywalnosć dnia. Czujemy się samotni i zmęczeni. Oczywiście nie znaczy to, że nie cieszymy sieę rodzicielstwem, po prostu trudniej nam się cieszyć byciem rodzicem, kiedy jesteśmy sami z naszymi trudami. Z kolei, kiedy wychodzimy z domu, zapominamy o naszym domowym świecie. Skupiamy się na tym, co nas otacza, na dziecku, na sobie, na nowym miejscu i nowej sytuacji. Dzięki temu zyskujemy nową perspektywę i nowe doświadczenia. A jeśli dojdą do tego jeszcze inne osoby, z którymi możemy się podzielić swoimi przeżyciami, to mamy szansę na odkrycie nowych i weryfikację starych przekonań. Wspólne wyjście z maluszkiem to także wspaniała okazja na spędzenie wyjątkowego czasu z dzieckiem. To pewnego rodzaju rytuał, który daje nam szansę przeżycia czegoś tylko we dwoje.
Nasz  Czas

Moje doświadczenie w tym zakresie jest wspaniałe i wyjątkowe, dzięki osobom, które poznałam na pewnym etapie mojego macierzyństwa.
Pierwszych kilka miesięcy spędziłam z Amelką w domu, wychodząc głównie na spacery. Byłam nowa w Krakowie i nie wiele wiedziałam, co i gdzie się dzieje. Cieszyłam się byciem mamą, ale nierzadko czułam się samotna i trochę odcięta od świata. Chodziłam na spacery, na place zabaw, ale głównie w swoim własnym towarzystwie.
 Na całe szczęście, kiedy Amelka miała 5 miesięcy, zupełnie przypadkiem zaproponwano mi poprowadzenie zajęć dla rodziców z dziećmi i tam poznałam wspaniałe mamy, które wyciągnęly mnie do kina, do kawiarni i w inne różne miejsca. Tak się zaczęła nasza wspaniała przygoda. Wspólne wyjścia, wspólne kawy, spotkania w domach. Wspaniały czas dla nas i dla dzieci. Przyjaźnimy się i spotykamy do dziś, nasze maluchy idą teraz razem do przedszkola. Nie wiem, jak by wyglądało moje macierzyństwo bez dziewczyn i bez naszych wspólnych rytualnych wyjść. Wspomnenia tego okresu są cudowne. Dziś wiem, że w grupie jest zawsze raźniej i przyjemniej. Trudności i problemy się zmniejszają, a my jesteśmy radośnijsi i bardziej wyluzowani.
Możliwości jest niesamowicie dużo. Szczególnie, jesli mieszkacie w dużym mieście. Polska jest naprawdę dobrym miejscem dla rodzin z małymi dziećmi. Wiele się tu dzieje i organizuje. Kawiarnie prześcigają się w organizowaniu ciekawych zajęć dla dzieci. Jeśli dobrze poszukacie, to znajdziecie kina, które oferują seanse dla rodziców z maluszkami, teatry, klubokawiarnie, zajęcia dla rodziców z niemowlętami i starszymi dziećmi.

Seanse kinowe

Większość kin w dużych miastach organizuje seanse dla rodziców z maluszkami. Jest to fantastyczna szansa dla rodziców, żeby być na bieżąco z kinowym repertuarem, żeby wyjść z domu i poznać innych rodziców. Ja chodziłam z córeczką do kina w każdy czwartek przez okres prawie dwóch lat. Zaczęłam, kiedy miała pół roku.  A skończyłyśmy całkiem niedawno. Uwielbiałam te wyprawy i polecam je dziś wszystkim. Wciąż jeszcze czasem chodzimy, ale teraz mam już więcej obowiazków i trudniej o czas wolny. Wczesniej nie opuszczałyśmy praktycznie żadnego seansu. Nie straszne nam były deszcze i śniegi. Nauczyłyśmy się adoptować do każdej sytuacji i świetnie sobie radzić z trudnościami. Amelkę bardzo te wyjścia uspołeczniły, a mi dodały odwagi i pewności siebie. Po kinie była kawa albo lunch na mieście, spacer ze znajomymi i bandą dzieciaków, mnóstwo radości i śmiechu.
W Krakowie takie seanse organizuje Kino pod Baranami, Kino Kika, Multikino. Pierwsze dwa mamy sprawdzone i szczerze polecamy.
Klubokawiarnie

Kolejną ciekawą opcją spędzenia czasu poza domem jest wyjście do klubokawiarni. Są to kawiarnie nastawione głównie na rodziców z dziećmi. Często mają specjalne menu, przygotowane pod maluszki, pokój zabaw, przewijaki, foteliki. Niektóre z  nich są typowymi kawiarniami, a w niektórych prowadzone są twórcze zajęcia dla dzieci. W Krakowie takich miejsc jest mnóstwo. Sprawdziłyśmy wiele z nich i zazwyczaj byłyśmy zadowolone. Jeśli myslicie o rozwoju maluszka i udziale w zajęciach to polecam: Truskawkę, Famigę, , Pychotkowo. Jeśli macie ochotę wypić kawę, podczas kiedy Wasz maluszek będzie bawił się w specjalnie do tego wyznaczonym kąciku, spróbujcie: Mamy Cafe, Rodzinka Cafe, Czułego Barbarzyńcę.
Parki


Czasem zamiast na plac zabaw pod blokiem, warto się wybrać do nowego parku, nad rzekę, do zoo. W Krakowie bardzo znanym parkiem jest Park Jordana. Może nie jest to miejsce, jak z filmów, ale jest w nim kilka fajnych placów zabaw, dwie czy trzy kawiarenki i dużo zieleni. Park jest położony praktycznie w centrum, więc łatwo do niego dojechać, z większości miejsc w Krakowie. Zaraz obok parku znajdują się Błonia, czyli olbrzymi pas zieleni, gdzie można biegać, grać w piłkę i piknikować. Nie polecam na upały, bo brak tam drzew. Fajnym miejscem spacerowym jest też Kopiec Kościuszki. Podejście jest łagodne i przyjemne. Można spokojnie wejść na niego z wózkiem. Dużo fajnych parków znajduje się również w Hucie. Świetnie spaceruje się także wzdłuż Wisły oraz w Zoo. 

 Masaż Niemowląt, Taniec, Nauka Pływania

Kolejną fajną formą spędzenia czasu poza domem jest uczestniczenie w zorganizowanych zajęciach. I tu wybór jest znów całkiem spory. W zależności od wieku dziecka, od upodobań, możecie spróbować: masażu niemowląt, baby jogi, tańca w chuście albo pływania. Zorganizowane zajęcia są wspaniałą formą rozwoju dziecka, a także możliwością nawiązania kontaktów z innymi rodzicami.
Masaż Niemowlat jest wspaniałą formą wspiernia rozwoju małych dzieci i świetną okazją do nawiązania głębokich relacji.
Fajną formą wspólnych wyjść są zajęcia na basenie. Maluszek uczy się pływać, pluska się w wodzie, ma możliwość kontaktu z innymi dziećmi. A rodzic niesamowitą frajdę, ogladając pierwsze próby pływania swojego szkraba. W Krakowie z takich zajęć możecie skorzystać na przykład w Cascadzie albo Centrum J&J w Skotnikach
To tylko niektóre propozycje miejsc i zajęć. Jest ich o wiele więcej i z pewnością każdy może znalezć coś ciekawego dla siebie. Podane przeze mnie przykłady odnoszą się do Krakowa, ale myślę, że w większości dużych miast, możecie znaleźć coś fajnego dla siebie. 

Zdaje sobie sprawę, że w małym mieście trudno o tego typu zajęcia i że nie każdy może z nich skorzystać, ale wtedy można próbować nawiązywać znajomości na placach zabaw i w parkach. Często jest tak, że siedzimy obok siebie na ławce, jedna mama obok drugiej i wstydzimy się do siebie odezwać. I każda mysli dokładnie to samo, że fajnie byłoby pogadać. Nic prostszego. Po prostu trzeba jakos zacząć. Zapytać o dziecko, jak ma na imię; powiedzieć sąsiadce z ławki, że ma fajną bluzkę, zapytać gdzie ją kupiła. I rozmowa gotowa.
Ja nauczyłam się zagadywać przyjaźnie wygladające osoby z dziećmi. Czas upływa mi milej i ciekawiej. A jeśli ktoś nie jest zainteresowany moją osobą, to nic. Każdy ma prawo sie zachowywać, tak jak chce. Nie zrażam się i znów próbuję.

Dlatego Kochane Mamy i Tatusiowie, którzy siedzicie w domu z dziećmi, nie bójcie się, że maluszek jest za mały, że podróż tramwajem będzie stresująca, że dziecko będzie płakało, że nie dacie rady. Po prostu wyjdzcie i choć raz spróbujcie. Nie martwcie się oceną innych. Powiedzcie sobie, że każde dziecko płacze i kaprysi i nic mu nie będzie, jeśli nie spełnicie jego prośby w danym momencie. Nie poddawajcie się też po pierwszym razie. Maluch musi się przyzwyczaić do nowych miejsc, do faktu ciagłego przemieszczania, do zmiany rytmu. 

Spakujcie torbę, weźcie ze sobą prowiant, zaplanujcie dzień i w drogę. Korzystajcie z pięknej pogody i z długich letnich dni. 
Naprawdę warto!

KILKA SŁÓW O EDYCIE


Wiele razy wspominałam na facebooku i na blogu o Edycie. A dziś chciałabym napisać o niej kilka słów i przybliżyć Wam, kim jest ta niesamowicie inspirująca osoba i czym się zajmuje. A robi, uwierzcie mi, baaaardzo dużo!
Poznałyśmy się nie tak całkiem dawno i już zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić, nauczyć od siebie wielu rzeczy, zainspirować się nawzajem swoją pracą, wymienić doświadczeniem i zaplanować wspaniałe rzeczy na przyszłość. Połączyła nas miłość do dzieci, fascynacja bycia rodzicem i pracą z rodzicami, masaż niemowląt, prowadzenie bloga i tworzenie inspirujących rzeczy.

Kim jest Edyta Zając ?

Edyta jest wspaniałą mamą prawie rocznej Hani, psychologiem i trenerem kompetencji osobistych i społecznych, właścicielką firmy oraz autorką 3 prężnie działających blogów: Life Skills Academy, The Body. Naturally i Konferencje Psychologiczne.
Ale po kolei. 

Edyta jest zafascynowana organizacją czasu, o czym bardzo często pisze w swoich pięknych artykułach. Przy prowadzeniu tylu rzeczy naraz z pewnością jej się to przydaje :) 
Spełniona jako mama, poświęca swojej córci Hani dużo czasu, wspólnie się bawiąc i organizaując jej ciekawe wyjścia: na masaż, na basen, na baby jogę, na wycieczki i spacery. W między czasie tworzy pozostałe piekne rzeczy. 
Zawsze uśmiechnięta, radosna, tryskająca energią i pomysłami i przede wszystkim niesamowicie otwarta i chętna do pomocy. Czasem się zastanawiam, jak ona mieści się z tym wszystkim w krótkich 24 godzinach, ale rozmawiając z nią, spotykając się, wiem, że jest wspaniale zorganizowana i zorientowana na działanie.

Edyta ujęła mnie od początku swoją energią, kreatywnością i chęcią do pomocy. Przy wszystkich swoich obowiązkach, zajęciach i planach zawsze podpowiada i zawsze znajduje chwilę, żeby podzielić się swoimi umiejętnościami. z innymi. Bardzo piekna postawa. 
To dzięki pomocy Edytki, blog Pozytywne Rodzicielstwo wygląda pięknie, prosto i bardzo przejrzyście. Edyta zmieniła całkowicie jego wcześniejszą szatę i nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy, dotyczących prowadzenia bloga. Bardzo wiele mi podpowiada i inspiruje swoimi pomysłami. 
Edyta dziękuję!


Life Skills Academy to niesamowicie inspirująca strona na której Edyta zamieszcza świetne artykuły swojego autorstwa, dotyczące osobistego rozwoju, swoich przemyśleń, swojego doświadczenia zawodowego i jako młodej mamy, a także oferuje treningi osobiste. Z wspaniałym trenerskim wyczuciem pokazuje i uczy, w jaki sposób ulepszać swoje życie. Uwielbiam jej artykuły. Wiele się z nich uczę, wiele korzystam i stosuję jej rady w swoim życiu.

The Body Naturally to firma Edyty. Pod ta nazwą kryje się sklep internetowy ze zdrową żywnością dla Krakowa i okolic. Sklep z pasją i miłością do natury, który powstał z tęsknoty, za tym co prawdziwe i dobre. Edyta, która pochodzi z Limanowej i bardzo często do niej wraca, uwielbia wszystko, co naturalne. Powiedziała mi kiedyś, że założenie tego sklepu od zawsze było jej marzeniem i bardzo chciała mieć możliwość jedzenia sprawdzonych i znanych produktów, bez konieczności martwienia się, skąd one pochodzą. The Body oferuje gromny wybór wspaniałych produktów, które Edyta sama testuje, zanim je włączy do asortymentu.
The Body Naturally to także zdrowy blog, na którym znajdziecie rewelacyjne przepisy kulinarne oraz wspaniałe sposoby pielęgnacji ciała. Moja ostatnia inspiracja z The Body, to kompres z pietruszki. Szczerze polecam.



Konferencje Psychologiczne to kolejna strona Edyty, na której znajdziecie informacje o warsztatach, treningach, szkoleniach z branży psychologicznej  wielu inicjatywach dotyczacych rozwoju osobistego.


Edyta uwielbia także organizację konferencji, festiwali, różnych ciekawych imprez. Juz podczas studiów organizawała konferencje psychologiczne. Podczas ciąży, zrobiła sobie przerwę i dziś znów wraca do działania. Najbliższą inicjatywą, organizawoną przez Edytę będzie BAM.


BAM to 2 spotkania dla blogerów, w tym jedno dla blogujących mam. Zamiast opisywać, zacytuję Edytę:
"Dwa spotkania rozwijające. Koniec lata. W trakcie każdego - dwa szkolenia, dzięki którym blogowanie może być inspirujące jeszcze bardziej. A także - networking." Oczywiście ja też tam będę!

ZADAJ PYTANIE POŁOŻNEJ - JAK TO DZIAŁA


Kochani! Mam dla Was wspaniałą informację. Obiecana zakładka z poradami położnej już wczoraj wieczorem pojawiła się na blogu. To miejsce, gdzie bez skrępowania możecie zadawać pytania, i pisać o swoich obawach, a nasza położna w prywatnym mailu Wam na nie odpowie.

Kim jest nasza położna?

Natalia jest przede wszystkim wspaniałą, niesamowicie ciepłą osobą i mamą dwójki cudnych dziewczynek. Pracuje jako położna na oddziale szpitalnym. Świetnie łączy swoje wieloletnie doświadczenie pracy zawodowej wraz z doświadczeniem bycia mamą. Jest zafascynowana macierzyństwem, rozwojem dziecka i swoją pracą. I bardzo chętnie odpowie na Wasze pytania.

Skąd taki pomysł?

Kiedy tworzyłam tego bloga, chciałam stworzyć miejsce, w którym rodzice znajdą wsparcie, gdzie przeczytają ciekawe artykuły, skorzystają z porad. Miejsce, które choć w małym stopniu pomoże im spojrzeć na rodzicielstwo z pozytywnej strony i pokochać fakt bycia rodzicami. Zależało mi bardzo na promocji Masażu Niemowląt jako fantastycznej metody wspomagania rozwoju i budowania wspaniałej więzi z dzieckiem. W miarę prowadzenia bloga, wszystko zaczęło się składać w całość i do siebie pasować. Od kwietnia, kiedy powstał blog, wchodzi na niego coraz więcej osób, mamy coraz więcej faceboowowych fanów, osób, które nas śledzą cyklicznie. Wiele osób pytało mnie, o sprawy związane z porodem, opieką nad maluszkiem. Jestem mamą i mam sporą wiedzę w tym zakresie, jednak nie lubię wchodzić w nie swoje kompetencje. W zakresie położnictwa mogę Wam tylko pisać o swoim doświadczeniu i o tym, co przeczytałam w książkach, ale nie jest to poparte doświadczeniem zawodowym. Ja wolę pozostać psychologiem i instruktorem masażu niemowląt :) Czuję się w tym dobra i wiem, że dzięki temu jestem szczera i prawdziwa. I wolę zostać w swojej dziedzinie. Oczywiście nie chciałam zostawiać Was samych z Waszymi pytaniami i problemami i stąd właśnie w mojej głowie zrodził się pomysł współpracy z Natalią. Natalii bardzo pomysł sie spodobał, a dzięki pomocy kochanej Edyty, na blogu powstało miejsce, gdzie już dziś możecie zadawać pytania z zakresu opieki nad noworodkiem, porodu i przebiegu ciąży. 

Jak to działa?

Wystarczy kliknąć na baner Zadaj Pytanie Położnej. Zostaniecie odesłani do formularza, w którym możecie zadać swoje pytanie i wysłać do Natalii. Odpowiedź dostaniecie na prywatnego maila. Jeśli pytania będą się powielać, Natalia będzie pisać dla nas gościnne artykuły, w których poruszać będzie konkretny temat.

Już dziś zapraszam Was serdecznie do bezskrępowanego zadawania pytań. Pamiętajcie, że żadne pytanie nie jest banalne ani śmieszne ani głupie. Zamiast się stresować i próbować znaleźć odpowiedź samemu, skorzystajcie z darmowej porady specjalistki :)

ALBUM MARZEŃ - NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH

Źródło
Wiele lat temu moja mama opowiedziała mi fragment książki, którą właśnie przeczytała. Pewna Pani, która chciała dopomóc swojemu szczęściu, założyła album marzeń, czyli zeszyt, do którego wklejała zdjęcia rzeczy, które chciała posiadać oraz miejsc, które chciała zwiedzić. Dbała o swój album i marzyła. A jej życie się toczyło. Po kilku latach zorientowała się, że większość zdjęć, które wkleiła do albumu, znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. 
Zawsze chciała mieć kolekcję perfum i teraz ją miała, bo bogaty mężczyzna, którego poślubiła obdarowywał ją flakonem perfum przy okazji  każdej swojej służbowej podróży. Zawsze chciała podróżować i rzeczywiście, udało jej się zobaczyć wszystkie miejsca, o których marzyła. Była szczęśliwa i spełniona.

Dreaming my Dreams

Pomysł albumu bardzo mi się spodobał. Fajnie było mieć takie prywatne "miejsce", do którego mogłabym wklejać moje marzenia, oglądać je co jakiś czas, wracać do nich i o nie dbać. Poszłam czym prędzej do sklepu i wybrałam album, który najbardziej pasował do mnie i do moich najwiekszych marzeń. Pozbierałam stare gazety i magazyny i zaczęłam szukać. Szukałam zdjęć i obrazów, które odzwierciedliłyby moje marzenia, pragnienia, krążące po głowie myśli. I tak strona po stronie zapełniłam kartki albumu.

Źródło
Ile miałam przy tym radości, ile zabawy, ile przyjemności. Praca nad albumem okazała się niesamowicie twórcza, motywująca i bardzo rozwojowa. Po raz pierwszy miałam okazję tak naprawdę usiąść i się zastanowić, czego ja od życia chcę, co jest moim celem, moim prawdziwym marzeniem, które pragnę zrealizować.
Pracowałam tak przez kilka dni, rozmyślałam i planowałam. Zadawałam sobie pytania i szukałam na nie obrazkowych odpowiedzi. Po kilku dniach miałam efekt w postaci gotowego abumu i prawie ułożonego w głowie pomysłu na życie. Moje marzenia, do tej pory enigmatyczne i zupełnie nierealne, stały się osiągalne i prawie zmaterializowane. Po przerzuceniu ich na papier, okazało się, że nie są wcale takie eteryczne.
Kiedy spojrzałam na to, co chciałam osiągnąć i zdobyć, zrozumiałam, że w większości wystarczyło ustalić plan działania i dążyć do ich realizacji krok po kroku.

Inspiration. Faith. Realization.

I tak zaczęła się moja inspirująca, twórcza i bardzo świadoma droga do realizacji moich marzeń. Odstawiłam album na półkę i zagladałam do niego, co kilka miesięcy. Przypominałam sobie, analizowałam, uśmiechałam się do siebie i coraz mocniej wierzyłam, że nic nie jest niemożliwe! Czasem wklejałam coś nowego, o czym marzyłam, co planowałam, co chciałam bardzo osiągnąć. Po kilku latach wyciągnęłam album i zaczęłam go kartkować. I byłam po prostu zdumiona. Wiele z tego, co napisałam i wkleiłam do albumu, po prostu zdarzyło się w moim życiu. Nawet niektóre zdjęcia były podobne. Fascynujące!

Źródło
Uwierzyłam w marzenia i one się spełniły. Bo bardzo tego chciałam, bo o nich rozmyślałam, bo ustawiłam moje myślenie nieświadomie na ch osiągnięcie. Bo uwierzyłam, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, że czasem tylko my sami sobie stawiamy ograniczenia i że jeśli się czegoś bardzo chce, to z pewnością to dostaniemy.

Mój album ma swoje specjalne miejsce w domu. Co jakiś czas zaglądam do niego, kartkuję, rozmyślam, podsumowuję i wklejam nowe. Marzę i wiem, że moje marzenia się spełnią. Z odrobiną mojego zaangażowania i olbrzymią wiarą!

Źródło
Zadbaj o marzenia. Podążaj za nimi. Uwierz, że się spełnią.


KOLOROWE PIECZĄTKI Z ROLEK OD PAPIERU

Kilka dni temu wspomniałam w innym poście, że uwielbiam wszelkie zabawy z rolkami papieru. Proste, inspirujące, pomysłów bez liku. Dziś zainspirowana bardzo twórczym blogiem przedstawiam Wam naszą weekendową zabawę w kolorowe pieczątki, z rolek od papieru właśnie :)
Świetna, twórcza zabawa w odkrywanie kształtów i kolorów. My bawiłyśmy się świetnie.

Jak zrobić pieczątki z rolek od papieru? Instrukcja krok po kroku.


Przygotuj rolki po papierze toaletowym i przetnij je na pół. Przygotuj też kartki papieru i kolorowe farby.

Z uzyskanych połówek rolek zrób rękoma kształty. Ponaginaj rolki w kilku miejscach i spróbuj nadać im pożądany kształt. Zegnij rolkę w trzech miejscach i wyprofiluj trójkąt. Serduszko zrobisz bardzo podobnie, tylko zamiast zginania, spróbuj lekko zaokrąglić boki. Gwiazdkę nawet nie wiem, jak zrobiłyśmy, po prostu nam wyszła, a kwadrat i prostkąt trzeba zgiąć w czterech miejscach ;)

Przygotuj kolorowe farby. Najlepiej będzie, jeśli wyłożysz farbki na talerzyk, albo do osobnych miseczek, tak żeby łatwo było w nich zanurzyć rolki.

Pokaż dziecku, jak zanurzać rolki w farbce.

Wygląda to mniej więcej tak.

Róbcie wspólnie odciski.

Pozwól maluszkowi robić odciski po swojemu.

Pomóż dziecku nazywać kolory i kształty.

My zrobiłyśmy miliony pieczątek :)

Pod koniec zabawy wszystkie farbki się wymieszały. Do zabawy doszły również rączki i pędzelki :)


Etap tworzenia wygląda tak :)

Inspirowałam się  zabawą zaprezentowaną na niesamowicie twórczym blogu Mamma Pappa Bubba.
Miłej zabawy!

CZAS NA CZUŁOŚĆ I ZABAWĘ

Cokolwiek dzisiaj robisz, niezależnie od planu dnia i samopoczucia, bądź blisko swojego dziecka. Przytul je mocno do serca, wyściskaj z całych sił, uśmiechnij się do niego, powiedz mu, jak bardzo je kochasz i jak dla ciebie jest ważne.

Dla niego to najcenniejszy prezent, jaki może dzisiaj otrzymać, a dla Ciebie gwarancja pozytywnego nastroju i poczucia spełnienia

Znajdź chwilę na zabawę ze swoim maluszkiem. Dla dziecka jesteś najwspanialszym kompanem do zabawy i z pewnością to doceni. Wiem, że masz mnóstwo obowiązków, że idziesz do pracy i wracasz zmęczony, że masz do umycia okna, furę prasowania, zakupy, odkurzanie, obiad do ugotowania i masę innych rzeczy do zrobienia. Spróbuj jednak w tym całym zabieganiu znaleźć chwilę tylko dla twojego maluszka.

Pół godziny-godzina prawdziwej zabawy da dziecku więcej niż próba zabawy z doskoku. Skup się tylko na dziecku i na tym, co robicie. Nie rozmawiaj w tym czasie przez telefon, nie mieszaj zupy, nie sprawdzaj maili, po prostu baw się i spróbuj się tym cieszyć. Zróbcie to, na co oboje macie ochotę. Przeczytajcie książkę, porysujcie wspólnie kredkami, zbudujcie wieżę z klocków, poskaczcie, potańczcie, pośpiewajcie, powygłupiajcie się. Cokolwiek podpowie Wam Wasza wyobraźnia.

Twoje dziecko będzie przeszczęśliwe, a i Ty z pewnością poczujesz się nieźle.
Jak będziesz praktykować wspólne sesje zabawy z dzieckiem, to zobaczysz, że po pewnym czasie będzie ono spokojniejsze i bardziej cierpliwe. Świadomość, że się z nim pobawisz da mu więcej ochoty i odwagi do tego, żeby bawić się samemu, a Tobie więcej czasu na ogarnięcie swoich spraw. I wszyscy na tym skorzystają. Już nie wspominając o korzyściach dla Waszej relacji i rozwoju maluszka.

Zatem do dzieła.
Buziaki, przytulasy i zabawa.






MASAŻ NIEMOWLĄT - MOJA PRZYGODA I PASJA

Źródło
Zafascynowałam się masażem niemowlęcym kilka lat temu w Anglii. Pracowałam wtedy w rządowej organizacji Early Years, która promowała rozwój dziecka od momentu poczęcia, do czwartego roku życia. Prowadziliśmy warsztaty i zajęcia dla rodziców i dzieci, spotkania grupowe i indywidualne. Wspaniałe miejsce do pracy. Niesamowicie dużo się tam nauczyłam.

Baby Massage

To tam po raz pierwszy spotkalam się z masażem niemowląt. Był on jedną z form zajęć, które oferowaliśmy rodzicom. Niesamowicie popularny, grupy zawsze były pełne, a lista rezerwowa pękała w szwach. Początkowo asystowałam podczas kursów i przyglądałam się, jak koleżanki po fachu prowadziły zajęcia. Widziałam, jak mamy uczyły się masować swoje maluszki, słuchałam ich historii. Mamy rozmawiały z osobą prowadzącą, dyskutowały ze sobą nawzajem, wymieniały się doświadczeniem. Po jakimś czasie wracały do nas na inne zajęcia i często opowiadały, jak cennym okazało się doświadczenie masażu. Wiele z nich potwiardzało fakt, że masaż pozwolił im uniknąć albo poradzić sobie z depresją poporodową. Masując płaczące niemowlę, czuły że robią coś ważnego dla dziecka, rozumiały, że daje im to siłę i sprawczosć, czuły, że coś jest od nich zależne. Dla mnie jako psychologa, była to bardo ważna dodatkowa informacja, jak mogę pomóc rodzicom na początku ich nowej drogi. Mamy opowiadały, że ich dzieci lepiej spały, nie chorowały i w wielu przypadkach znikały kolki. Byłam zafascynowana masażem coraz bardziej, mogąc obserwować  namacalne efekty każdego dnia i słuchać wspaniałych historii rodziców.
I w końcu sama stałam się Certyfikowanym Instruktorem Masażu. Miałam niesamowite szczęście, że mieszkałam wtedy w Anglii i tam podjęlam się kursu. Wyszkoliłam się pod okiem wspaniałych specjalistów w dziedznie masażu, w najwiekszej światowej organizacji promującej Masaż Niemowlęcy – International Infant Massage Association ( Międzynarodowe Towazystwo Masażu Niemowląt). To tam zakochałam się całkowicie w Masażu i jego przesłaniu miłości i bliskości. 

Training

Kurs był fantastyczny. Tydzień nauki, teorii i praktyki, a także spotkań z rodzicami i specjalistami. Już pierwszy dzień kursu był dniem, o którym marzyłam. Wspaniała kobieta Jane Hart poprowadziła zajęcia tak rewelacyjnie, że wieczorem, po całym dniu nauki, wciąż miałam ochotę jej słuchać. Pasjonatka z niesamowitą wiedzą i olbrzymią praktyką. Zaimponowała mi swoim podejściem do masażu, rodziców i dziecka. Wszystko, co mówiła, brzmiało prawdziwie i szczerze. Porwała mnie zupełnie. Silna, skromna, wykształcona i doświadczona. Wiedziała, o czym mówi, ale się nie chwaliła. Pokochałam ją od razu, tak jak większość uczestników zajęć. Wspaniała osoba. Wciąż jestem z nią w kontakcie.

Potem długie miesiące prowadzenia praktyk, najpierw pod okiem instruktora, a potem już na własną rękę. Pisanie pracy dyplomowej. Ogromna wiedza poparta praktyką, wiele przeczytanych książek i artykułów . I coraz większa fascynacja. 
Od tamtej pory prowadziłam kursy Masażu Niemowląt w ramach mojej pracy w organizacji. Spotykałam się z rodzicami, rozmawiałam, słuchałam, uczyłam ich i siebie. I tak minęło kilka pięknych, twórczych lat, aż do powrotu do Polski.

Źródło
Kiedy zamieszkaliśmy w Krakowie, byłam w 6-miesiącu ciąży. Praktycznie nikogo tu nie znałam, nie wiedziałam nawet, czy chcę tu być. Tęskniłam bardzo za moją pracą i przytłaczał mnie fakt, że już tam nie wrócę, że wszystko muszę zaczynać od początku.  Na szczęście byłam bardzo zajęta szukaniem szpitala, poznawaniem Krakowa, kompletowaniem wyprawki i urządzaniem mieszkania. Kiedy Amelka przyszła na świat znów byłam zajęta. No i wróciłam do masażu. Tym razem był to masaż mojej własnej córeczki. Niesamowicie piękne i cenne doświadczenie.

Adventure

Masowanie mojego własnego dziecka było bardzo cennym elementem uzupełniającm moją wiedzę i doświadczenie, a także bardzo ciekawą przygodą. I wcale nie było proste na początku. Amelka  nie była zachwycona masowaniem. Próbowałam wiele razy, na różne sposoby. Zaczynałam i masowałam przez kilka dni, a potem przestawałam na tydzień, dwa i znów zaczynałam. I w końcu powolutku jakoś zaskoczyło i udało się nam znaleźć współny rytm. Myślę, że tylko dzięki swojej wiedzy, nie poddałam się. Wiedziałam, że jest to proces, ale jako człowiek oczekiwałam natychmiastowego efektu.
Wiem, że wielu rodziców tak robi. Poddaje się, zanim na dobre zacznie się ich przygoda z masażem. Myślą po prostu, że dzieci tego nie lubią. A z masażem jest tak jak ze wszystkim. Trzeba się go wspólnie nauczyć. Próbować wiele razy, o różnych porach dnia, obserwować jakie części ciała dziecko lubi mieć masowane. Patrzeć na rosnącego maluszka i zawsze dopasowywać masaż do jego możliwości. 

Kiedy Amelka już trochę podrosła, przyszedł moment, kiedy zapragnęłam wrócić do pracy. Do prowadzenia kursów masażu i zajęć dla rodziców. Podczas kilku pierwszych miesięcy życia Amelki, zdążyłam polubić Kraków, poznać wiele wspaniałych mam (z którymi przyjaźnię się do dziś) i odkryć potencjał dla nauki Masażu tu, gdzie aktualnie jestem i gdzie toczy się moje życie.

I love what I do

Uwielbiam pracę z rodzicami i dziećmi, uwielbiam masaż, lubię dzielić się wiedzą i doświadczeniem, które zdobyłam przez lata. Jestem zafascynowana masażem niemowląt i kocham to, co robię. Zależy mi bardzo, żeby zarazić moją miłością i pasją rodziców oraz specjalistów, którzy mają kontakt z rodzicami.
Wiem, jak wiele korzyści może przynieść masaż zarówno dla dziecka jak i rodzica. Więź, która tworzy się dzięki masażowi, to wyjątkowa relacja na całe życie. A badania w zakresie masażu są fascynujące. Potwierdzają zwiększenie ogólnej odporności u dzieci oraz bardzo korzystny wpływ na dzieci urodzone przedwcześnie. Masaż jest uznany również za jedną z niewielu metod wspomagania kolek dziecięcych. Cudownie wpływa na relaks dziecka i jego ogólny rozwój.

Possibilities

Dziś otwiera się dla mnie wiele nowych drzwi, nowych możliwości. Nakład mojej pracy, zaczyna owocować i dawać o sobie znać. Poznaję wspaniałych ludzi, z którymi nawiązuję przyjaźnie i współprace. Marzę codziennie i moje marzenia się spełniają. Mam mnóstwo pomysłów, które czekają na realizacje. Wierzę, że to, co robię jest dobre i że potrzebuje czasu na rozkwitnięcie. A w tym wszystkim wspierają mnie bliscy i przyjaciele, a czasem także zupełnie obce mi osoby, które są zafascynwane tak jak ja pozytywnym rodzicielstwem. I to jest w tym najpiękniejsze. Kiedy ktoś mówi mi, że to, co robię ma sens, że jest ważne i kiedy ja sama to czuję!

Źródło






KOLOROWE SOWY Z ROLEK OD PAPIERU

Uwielbiam wszelkie zabawy z rolkami papieru. Ten prosty kawałek tektury w ciągu kilku chwil może zamienić się w sowę, motyla, pszczółkę czy inną inspirującą postać bądź twórczą zabawę. Od kilku lat zbieram jak maniak wszystkie rolki po papierze toaletowym oraz papierze kuchennym i wykorzystuję je na zajęciach z dziećmi i w domu z córeczką. Z pewnością opiszę na blogu kilka naszych ulubionych pomysłów na wykorzystanie rolek po papierze na proste zabawy, idealne nawet dla najmłodszych dzieci. 

Dziś rano, zainspirowana linkiem podrzuconym przez koleżankę Gosię, która tak jak ja uwielbia kreatywne zabawy z dziećmi, zrobiłam z Amelką kolorowe sowy. Dzisiejszy Krakowski poranek był szary, zasnuty chmurami, więc zamiast szykować się nad jezioro, tak jak planowaliśmy, postanowiliśmy, że bawimy się w domu, aż wyjdzie słonko, a potem decydujemy, co dalej. No i w rezultacie mamy w domu 2 kolorowe sowy :)

Jak zrobić kolorowe sowy z rolek od papieru?

Przygotujcie kolorowe kartki papieru albo bibułę.

Podrzyjcie papier na malutkie kawałeczki. Jesli bawicie się ze starszymi dziećmi, możecie wyciąć kółeczka albo kwadraciki żeby ćwiczyć precyzję ruchów. Młodszym dzieciom najlepiej jest pokazać, jak podrzeć papier na kawałki i pozwolić im zrobić to samo. To dla nich bardzo fajne ćwiczenie rączek.

Rozłóżcie kawałeczki papieru w zasięgu dziecka, tak żeby mogło swobodnie wybierać kawałek po kawałku.

Przygotujcie rolki papieru, flamastry albo kredki, którymi narysujecie oczy sowy oraz klej. Dziecko niespełna dwuletnie spokojnie może zacząć się uczyć używać klej. Pokażcie mu kilka razy, do czego on sluży i że nie można go jeść. Jak poliże kilka razy, to z pewnością nic sie nie stanie. Za którymś razem nauczy się do czego klej służy i z pewności ta zabawa mu się spodoba. Dla młodszych dzieci i jeśli boicie się używać sklepowego, zróbcie klej domowym sposobem. Przepis na klej znajdziecie poniżej.

Zegnijcię rolkę papieru po jednej stronie, tak jak na powyższym zdjęciu. Drugiej strony nie zginajcie, bo sowa musi mieć solidną, okrągłą podstawę.

Wyklejcie sowę wraz z dzieckiem kolorowymi papierkami, do połowy jej wysokości.

Każda z nas miała dziś swoją sowę. Amelka bardzo łądnie wyklejała swoją koloroymi papierkami. 

Proces wyklejania wygląda mniej więcej tak :)

Z białego papieru wytnijcie małe kółeczka, z których zrobicie oczy sowy.

Mazakami albo kredkami namalujcie sowie oczy.

Pozwólcie dziecku przykleić oczy sowy  w odpowiednim miejscu. Krzywo, prosto, nieważne, niech maluszek sam próbuje. Nam sie udało dziś całkiem prosto, ale gdyby było krzywo to też byłoby fajnie :)

Wytnijcie nosek sowy i też pozwólcie go dziecku przykleić we wskazanym przez Was miejscu. Możecie również wykleić uszy sowy kolorowymi skrawkami papieru.

I proszę bardzo. Sowa gotowa!

Inspirację sową zaczerpnęłam z bloga El hada de papel.

Przepis na bezpieczny domowy klej:
- 1-2 łyżki mąki pszennej
- szklanka wody

Mąkę wymieszać z zimną wodą i zagotować. Mieszać przez chwilę, aż powstanie masą o konsystencji kleju. Zostawić do wystudzenia i przelać do słoiczka. Klej mozna przechowywać w lodówce do kilku tygodni. Świetnie klei ( sprawdziłyśmy wiele razy) i jest w 100 % bezpieczny. Idealny dla najmłodszych.



RYMY I PIOSENKI DLA DZIECI

Dzieci uwielbiają piosenki i rymowanki. Uwielbiają słuchać naszego głosu. Wspólne śpiewanie z mamą czy tatą zazwyczaj sprawia im ogromną przyjemność. 
Śpiewanie i mówienie do dziecka wspaniale stymuluje przyszły rozwój mowy. Dziecko słuchając nas uczy się słów już od momentu narozin. Na początku zapamiętuje je i kumuluje, a potem powoli uczy się je odtwarzać. Dzięki rymom zawartych w piosenkach i wierzykach dziecko uczy sę łączyć sylaby, a potem tworzyć z nich słowa.

Będąc mamą oraz prowadząc zajęcia dla dzieci i ich rodziców, zauważyłam, że dzieci bardzo lubią piosenki z pokazywaniem i rekwizytami. Są zainteresowane ruchami oraz gestykulacją, która niesie ze sobą określone znaczenie. Sprawia im to ogromną frajdę i bardzo szybko są w stanie nauczyć się pokazywanych gestów. A dzięki temu szybciej uczą się konkretnych komunikatów. Jeśli śpiewamy o tym, że myjemy zęby i jednocześnie wykonujemy ruch, jak przy myciu zębów, możemy być pewni, że po kilku powtórzeniach nawet kilkumiesięczny brzdąc weźmie do buzi swoją rączkę, imitując nasz ruch. A starszy maluch pradopodobnie od razu powtórzy ten sam ruch, który my wykonujemy.

My z Amelką mamy kilka swoich ulubionych piosenek, które śpiewamy w kółko od ponad dwóch lat. Większość z nich pochodzi oryginalnie w wersji angielskiej, więc na potrzeby zajęć, które prowadzę zaadoptowałam je i dzis prezentuję Wam ich polskie wersje.

Źródło

STARY DONALD
Większość z nas zna piosenkę Old McDonald. My do naszej interpretacji zbieramy wszystkie zwierzątka, jakie mamy w domu. Mogą być pluszaki, drewniane bądź gumowe zwierzęta. Albo wyraziste obrazki z książki. Siadamy wygodnie na podłodze, kładziemy zwierzaki przed nami i podnosimy do góry to, o którym aktualnie śpiewamy. Melodię znajdziecie tutaj.

Stary Donald farmę miał, E I E I O,
Na tej farmie KURKĘ miał, E I E I O
Kurka robi ko,kokokokoko……….
Stary Donald farmę mial, E I E I O.

Na tej farmie KRÓWKĘ miał, E I E I O
Krówka robi mu,mumumumumu……..

Na tej farmie ŚWINKĘ mial, E I E I O
Świnka robi chrum,chrumchrumchrumchrumchrum............

Na tej farmie KOTKA miał, E I E I O
Kotek robi miau,miaumiaumiaumiaumiau..........

Na tej farmie PIESKA mial, E I E I O
Piesek robi chau,chauchauchauchauchau..........

Na tej farmie OSIOŁKA mial, E I E I O
Osioł robi iho,ihohohoho..........

Na tej farmie KACZKĘ mial, E I E I O
Kaczka robi kwa,kwakwakwakwakwa.........


Źródło

AUTOBUS
Piosenka o autobusie to typowa piosenka z pokazywaniem. Z malutkim dzieckiem najlepiej śpiewa się w dwie osoby. Jedna osoba pokazuje, tak żeby maluszek widział, a druga trzyma dziecko na kolanach i wykonuje gesty rączkami dziecka. Starsze dzieci siedzą naprzeciw nas i powtarzają, to co my. Przy robieniu cmok, jak mamusie i tatusiowie koniecznie dajemy dziecku buziaki.
Melodię i gesty znajdziecie tu.

Koła autobusu kręcą się, kręcą się, kręcą się...
Koła autobusu kręcą się...
Cały dzień!

Wycieraczki w autobusie robią szu szu szu szu,szu szu szu...
Wycieraczki w autobusie robią szu...
Cały dzień!

Trąbka w autobusie robi bip bip bip bip bip bip bip...
Trąbka w autobusie robi bip…
Cały dzień!

Ludzie w autobusie mówią pla pla pla pla pla pla pla…
Ludzie w autobusie mówią pla…
Cały dzień!

Dzieci w autobusie robią ła ła ła ła ła ła ła
Dzieci w autobusie robią łaa...
Cały dzień!

Babcie w autobusie mówią shh shh shh shh shh shh shh....
Babcie w autobsie mówią shh...
Cały dzień!

Mamusie w autobusie robią cmok,cmok cmok cmok,cmok cmok cmok...
Tatusie w autobusie robią cmok...
Cały dzień!



Źródło

NASZE PORANKI
W tej piosence podobnie, jak w piosence o autobusie, pokazujemy dziecku, co robimy, a ono powtarza po nas. Zmieniamy slowa zaleźnie od pogody. Zamiast ciepły letni dzień, śpiewamy na przykład w zimny dszczowy dzień, kiedy za oknem pada. Melodię i gesty znajdziecie tutaj

Tak myjemy nasze buzie
Nasze buzie, nasze buzie
Tak myjemy nasze buzie
W ciepły letni dzień...

Tak czeszemy nasze włosy
Nasze wlosy nasze włosy
Tak czeszemy nasze włosy
W ciepły letni dzień

Tak myjemy nasze zęby
Nasze zęby nasze zęby
Tak myjemy nasze zęby
W ciepły letni dzień

Tak wkładamy nasze bluzki
Nasze bluzki nasze bluzki
Tak wkładamy nasze bluzki
W ciepły letni dzień

Tak idziemy na spacerek
Na spacerek na spacerek
Tak idziemy na spacerek
W ciepły letni dzień

Tak machamy do widzenia
Do widzenia do widzenia
Tak machamy do widzenia
W ciepły letni dzień

Źródło


POPCORN
Popcorn to fantastyczna zabawa z podrzucaiem do góry. Uwielbiają ją wszystkie dzieci.
Sadzamy maluszkaa na kolanach tyłem do siebie. Na słowa potrząśnij mną - potrząsamy dzieckiem delikatnie. Na słowa bum - podrzucamy malucha do góry.

Jestem mały popcorn
W garnku siedzę sobie
Szybko szybko potrząśnij mną
Gotowy???
Buuuuum!!!

Źródło

GŁOWA RAMIONA
Ta piosenka to świetna nauka cześci ciała. Sadzamy malucha przed sobą i pokazujemy na sobie to, o czym śpiewamy, a potem pokazujemy to samo na dziecku. Starsze dzieci powtarzają same za nami. Na początku śpiewamy powoli, a potem stopniowo przyśpieszamy.
Możemy zmieniać słowa, tak żeby maluszek mógł poznać nie tylko uszy i nos, ale też włosy, paluszki, policzki i inne. Wersję z misiem znajdziecie tutaj.

Głowa, ramiona, kolana, pięty,
kolana, pięty, kolana, pięty.
Głowa, ramiona, kolana, pięty,
oczy, uszy, usta, nos!

Głowa, ramiona, kolana, stopy,
kolana, pięty, kolana, stopy.
Głowa, ramiona, kolana, stopy,
oczy, uszy, usta, nos!